Kubańczycy to mistrzowie i magicy mechaniki samochodowej. Bo przecież trzeba być magikiem, by utrzymać na chodzie samochody mające po 70+ lat. Amerykańskie Fordy, Oldsmobile, Chryslery, Chevrolety, Cadillaki czy Dodge… zdobią Kubę wszystkimi kolorami tęczy. Przybyły na wyspę w latach ’40, ’50 i… czas się dla nich zatrzymał.
Jednak przemierzając hawańskie ulice w amerykańskim Cadillac’u trudno nie dostrzec, że historia kubańskiej motoryzacji nie kończy się na amerykańskich krążownikach szos. Z barwnymi kolorami karoserii amerykańskich oldtimerów kontrastują tu radzieckie Wołgi, Łady, Moskwicze czy… polskie Maluchy.
Gdy dodamy do tego bardziej współczesne wytwory chińskiej myśli technicznej, otrzymamy unikatowy obraz kubańskiej motoryzacji, w której jak w lustrze odbija się skomplikowana historia i polityka Kuby.
Ale zacznijmy od początku…
Amerykańskie krążowniki szos z lat ’40 i ’50
Pierwsze wspomnienia z naszej podróży na Kubę? Czarne kłęby dymu i duszący zapach spalin. Spalin wydychanych prawdopodobnie ze starego Chevroleta z lat 50′, sunącego przed nami hawańską aleją Niepodległości. Szybko jednak czarny kolor spalin musiał ustąpić miejsca całej gamie kolorów pojazdów sunących, tak jak my, nieśpiesznie w głąb kubańskiej stolicy.
Avenida de la Independencia – biegnąca z lotniska imienia poety José Martí’ego do centrum Hawany, to dla większości osób odwiedzających wyspę pierwsze zetknięcie z kubańską motoryzacją. Te same stare samochody, które napełniają miasto spalinami, wypełniają je również kolorem, a przyjezdnych, tak jak nas – niemałym zachwytem.
Przed nami jechał prawdopodobnie Chevrolet, choć o pewność tutaj trudno. Kubańskie samochody to jedyne w swoim rodzaju patchwork’owe dzieła będące rezultatem dekad składania różnorakich części zamiennych, pochodzących z samochodów różnych marek. Mijały nas Chryslery, Dodge, Fordy, a najpewniej mieszanki ich wszystkich.
Choć mijające nas oldtimery miały grubo ponad 60 lat, wszystkie wyglądały jakby dopiero co zjechały z linii montażowej, gdzieś w odległym Michigan, na północy USA. Amerykańskie krążowniki szos, bo o nich mowa, to obok rumu i cygar, chyba najbardziej charakterystyczne symbole Kuby.
Skąd się wzięły amerykańskie samochody na Kubie?
Choć współczesna Kuba to kraj socjalistyczny, któremu daleko do kapitalizmu, to jeszcze do połowy XX wieku Kuba mogłaby uchodzić za jego symbol. Do czasów rewolucji kubańskiej i przejęcia władzy przez Fidela Castro w 1959, stosunki Kuby ze Stanami Zjednoczonymi były wyjątkowo bliskie. Kuba traktowana była niemal jak 51. stan USA – a wcześniej, w XIX wieku w USA rozważano nawet wykup Kuby i włączenie jej formalnie jako część Stanów Zjednoczonych.
Przez pierwszą połowę XX wieku amerykański biznes kwitł na Kubie w najlepsze. Zarówno ten legalny, jak i ten nieco mniej. W czasach prohibicji w USA, Hawana uchodziła wśród bogatych Amerykanów za kolebkę wolności oraz miasto uciech i zabaw. Hawana ściągała licznych poszukiwaczy przygód i hazardu, pod pewnymi względami przebijając nawet Las Vegas. Hawański hotel Nacional był ulubionym miejscem spotkań amerykańskiej mafii. To tu spotykał się ze wspólnikami m.in. legendarny Al Capone. I to tu, pod przykrywką koncertu Franka Sinatry, obradowała śmietanka przestępczego światka USA.
W tych czasach na Kubie mieszkało wielu amerykanów, którzy sprowadzili tu swoje pojazdy, aby łatwiej im było się przemieszczać po wyspie. Stanowiły one również symbol prestiżu i podkreślały ich status społeczny. Ulice Hawany zostały zalane markami takimi jak Oldsmobile, Chevrolet, Ford, Chrysler, Dodge, Cadillac, Plymouth czy Buick. To właśnie one stworzyły niepowtarzalny, pocztówkowy charakter wyspy, jaką jest Kuba. Samochody, które zachowały się do dziś to głównie modele z lat ’50, ale można spotkać również okazy z lat ’40 a nawet ’30!
Gdzie najlepiej podziwiać kubańskie samochody?
Stare samochody to niewątpliwie jeden z najczęstszych motywów przedstawianych na pocztówkach i zdjęciach z wyspy. I trudno się dziwić – stare auta doskonale prezentują się w obiektywie, czyniąc z Kuby raj dla miłośników fotografii. W zasadzie nie trzeba być wytrawnym fotografem, by uchwycić tu wyjątkowe kadry.
Lecąc na Kubę spodziewaliśmy się barwnej plejady starych samochodów, jednak ich liczba zdecydowanie nas zaskoczyła. Motoryzacyjne perełki krążą po kubańskich ulicach i nie każą długo na siebie czekać. W Hawanie, zwłaszcza w centrum, można je spotkać prawie na każdym rogu. Do najpopularniejszych miejsc należy hawański Plac Rewolucji oraz okolice Kapitolu (el Capitolio) – dawnej siedziby władz ustawodawczych.
Natomiast naszym ulubionym miejscem obserwacji był nadmorski bulwar Malecon. Wyjątkowe miejsce, w którym dźwięk 70-cio letnich silników łączy się z szumem fal rozbijanych o brzeg i muzyki płynącej z głośników, licznie przynoszonych przez Kubańczyków. Polecamy, zwłaszcza o zachodzie słońca!
Ale widowiskowe samochody na Kubie to nie tylko Hawana. Amerykańskie oldtimery można też licznie spotkać w mniejszych turystycznych miasteczkach, takich jak np. popularne Viñales czy Trinidad. Widywaliśmy je również w Santiago de Cuba, Camagüey, czy Holguin. I choć amerykańskie krążowniki szos stanowią tak naprawdę tylko około 10% wszystkich osobówek na Kubie, to w wielu, głównie turystycznych miejscach, zdecydowanie zdominowały kubańskie ulice.
I nic w tym dziwnego, ponieważ stare stylowe auta, a zwłaszcza te w Hawanie, stanowią również jedną z większych atrakcji turystycznych. Posiadanie takiego samochodu to dla Kubańczyków przepustka do świata turystów. Gwarantują znaczące, wręcz nieproporcjonalnie wysokie przychody. Godzinna przejażdżka amerykańskim oldtimerem kosztuje tyle, co średnia miesięczna pensja przeciętnego Kubańczyka! Nie dziwi więc, że kubańscy mechanicy zrobią wszystko, by zachować je w jak najlepszym stanie. Niestety… głównie wizualnym.
Stare samochody uwięzione w latach ’50 oraz ich czarodzieje
Kubańskie samochody, choć niewątpliwie piękne i stylowe, nie są jednak najczęściej w najlepszym stanie technicznym. Jeżdżące na łysych oponach, składane z wielu różnych części, często połączonych jedynie prowizorycznie jakimś drutem. Silnik z jednego pojazdu, skrzynia z drugiego, a kierownica jeszcze z innego. Cokolwiek, co się uda dostać w trudnych kubańskich warunkach i da się skleić przy pomocy magii miejscowych mechaników.
I choć mówi się, że dla amerykańskich oldtimerów na Kubie czas się zatrzymał, to jednak w rzeczywistości pędzi on nieubłaganie sprawiając, że stare samochody stają się coraz bardziej stare. A rewolucja kubańska zakończona przejęciem władzy przez Fidela Castro w 1959 uwięziła je nieodwołalnie w latach ’50. Zerwane przez amerykańskiego prezydenta Eisenhowera stosunki z porewolucyjną Kubą oraz całkowite embargo, nałożone później przez Kennedy’ego w latach ’60, odcięły wyspę od zachodniej motoryzacji i części zamiennych.
Embargo miało wywrzeć presję na władzach socjalistycznej Kuby. Jednak Fidel pozostał nieugięty wykorzystując narzucone przez Amerykanów ograniczenia, jako wygodną wymówkę dla coraz niższego standardu życia na wyspie.
Dodatkowo ustanowiono prawo, które zabraniało Kubańczykom posiadania na własność jakichkolwiek nowych samochodów. Jedynie stare samochody, które trafiły w ręce prywatne jeszcze przed rewolucją, można było traktować jako swoje. Możliwa była również odsprzedaż takiego samochodu (po uzyskaniu odpowiedniego certyfikatu), jednak rynek wtórny nie cieszył się szczególnie dużą popularnością. Szczęśliwcy, którzy mają w posiadaniu stare samochody, traktują je jako cenne źródło przychodu. Ich właściciele przekazują je najczęściej z pokolenia na pokolenie swoim spadkobiercom.
Zakup nowych pojazdów na wyspie stał się więc praktycznie niemożliwy, a wszystkie nowe samochody na Kubie importowane były przez państwo. Importowane, oczywiście, już nie z zachodu…
Samochody radzieckie i… polskie maluchy
Kubańska motoryzacja doskonale odzwierciedla trudną, współczesną historię wyspy. Po socjalistycznej rewolucji kubańskiej i narzuconym amerykańskim embargu, Kuba wpadła w krąg krajów socjalistycznych.
Zmiana wektora politycznego wyraźnie odznaczyła się w kubańskiej motoryzacji. Nastały czasy przyjaźni kubańsko-radzieckiej, a na ulice Hawany zaczęły wyjeżdżać Łady, Wołgi, Moskwicze i… Maluchy – nazywane ciepło przez Kubańczyków „el Polaquito”, czyli polaczek.
Maluchy zaczęły pojawiać się na Kubie w latach ’70. Stosunkowo ekonomiczne, wytrzymałe i łatwe w naprawie, szybko zyskały dobrą opinię. Można je tam spotkać do dziś, oczywiście po wielu przeróbkach i często przemalowane na jaskrawe kolory.
Pierwsze kubańskie samochody z ZSRR przypłynęły na wyspę w latach sześćdziesiątych. Niestety, w kubańskich warunkach klimatycznych nie radziły sobie zbyt dobrze. Jednak sprytni kubańscy mechanicy zaczęli wykorzystywać je jako źródło części zamiennych dla starzejących się już amerykańskich krążowników szos.
Skansen pełen wyłącznie starych samochodów?
Choć kubańskie samochody to w znakomitej większości eksponaty niemal muzealne, to zdarzają się również pojazdy znacznie nowsze. I to właśnie one stanowią często pierwszy środek transportu dla turystów odwiedzających wyspę. Jadąc z lotniska, wspomnianą na początku aleją Niepodległości, mijały nas motoryzacyjne perełki mające po 50, 60 czy 70 lat. Jednak sami podziwialiśmy je z okien całkiem nowej… chińskiej taksówki.
Współcześnie spora część państwowych pojazdów, zwłaszcza tych przeznaczonych do przewozu turystów, jest produkcji chińskiej. Turystyczne autobusy, jak popularny Viazul czy wspomniane hawańskie taksówki, to w dużej mierze pojazdy chińskich marek Yutong i Geely. Po amerykańskim embargu i rozpadzie Związku Radzieckiego, komunistyczne Chiny okazały się ostatnią deską ratunku dla starzejącej się kubańskiej motoryzacji.
Jeśli chodzi o autobusy, szczególnie w Hawanie, widywaliśmy podczas naszej podróży również takie pochodzące z Japonii czy Hiszpanii. Nie są one wynikiem bliskich relacji handlowych z tymi krajami, a raczej wsparcia udzielanego Kubie przez poszczególne rozwinięte państwa.
Kilka lat temu Raul Castro (brat Fidela) zniósł zakaz kupowania aut bez pozwolenia, dzięki czemu współcześnie samochody na Kubie mogą już stanowić własność prywatną. Wcześniej dostęp do nowoczesnej chińskiej motoryzacji miały wyłącznie osoby blisko związane z władzą, które uzyskały zgodę i podpis wiceprezydenta Rady Ministrów. Jednak nie ma co liczyć na to, że na Kubie w najbliższym czasie nastąpi boom motoryzacyjny. Samochody na Kubie to towar zdecydowanie luksusowy, niewiele osób może sobie pozwolić na zakup nowego pojazdu.
Więc jeździ się tym, co jest i w kółko naprawia się stare samochody. Chryslery, Chevrolety, Cadillaki, a między nimi Łady i Maluchy – unikatowy kalejdoskop Kubańskiej motoryzacji. Były, są, i pewnie jeszcze długo będą wizytówką wyspy. A chińskie auta? Choć znacznie nowsze, i pewnie mimo wszystko bezpieczniejsze, niestety już nie tak piękne, już nie tak fotogeniczne, i nie tak wyjątkowe…
Słynne kubańskie samochody to jeden z wielu symboli tej wyspy. Aby poznać pozostałe zajrzyj do artykuły 7 symboli Kuby – z czym kojarzy się Kuba, co warto zobaczyć?
A więcej zdjęć z pocztówkowej Kuby znajdziesz w galerii Kuba w obiektywie – zebraliśmy tu 50 ulubionych kadrów z naszej podróży.